Moje pokolenie jeszcze pamięta pałaszowanie swieżo zerwanych jagód, malin, jabłek spod jabłoni, czy truskawek prosto z krzaka. Moje pokolenie pamięta również jedzenie brudnymi dłońmi czy picie mleka prosto od krowy. I nie było to wynikiem zaniedbania ze strony rodziców, a świadomości, że nic złego nam się nie stanie. Pamiętam te czasy, a jednak w moim domu nie praktykujemy jedzenia nieumytych pomidorów, a po powrocie z przedszkola czy dworu myjemy ręce. Za sprawą książki “Zdrowy brud” zrozumiałam, dlaczego mój dom powinien przypominać dom z mojego dzieciństwa.
Maya Shetreat-Klein, autorka książki “Zdrowy brud” jest lekarzem. Każdego dnia borykała się z trudnosciami dotyczącymi leczenia takich dolegliwości jak alergie, przewlekłe infekcje, zaburzenia neurologiczne, a nawet problemy z trawieniem. Bardzo często pacjentami były małe dzieci, które już w tak wczesnym wieku zmuszone były do przyjmowania zdecydowanie za dużych dawek leków. Bowiem lekarze skutki uboczne stosowania jednych leków uśmierzali przepisywaniem kolejnych.
Kiedy dziecko autorki zaczęło chorować na astmę oraz zatrzymało się w rozwoju, Shetreat-Klein postanowiła zastosować niekonwencjonalne metody leczenia. Szybko okazało się, że najlepszym lekarstwem dla dziecka są nie leki z apteki, a dary natury znajdujące się w ogródku. Zmiana diety zaczęła przynosić efekty szybciej niż najlepsze medykamenty.
Zdrowy brud
„Zdrowe środowisko jest brudne, niechlujne i niezwykle skomplikowane w budowie i nie dostajemy go w pigułce lub pakiecie. Jest to proces, który zaczyna się od jedzenia i życia w zgodzie ze światem przyrody. To właśnie całe to skomplikowanie naturalnego świata daje nam odporność, która jest kluczem do prawdziwego zdrowia.” przyznaje w książce “Zdrowy brud” jej autorka, która twierdzi, że to właśnie uprawianie własnego ogródka, kontakt z ziemią, naturalnym nawozem, chwastami czy owadami, aż w końcu spożywanie wyhodowanych przez siebie plonów może zapewbić nam poprawę zdrowia i samopoczucia.
Autorka wyjaśnia także dlaczego produkty od dawna dostępne w naszej diecie zaczęły nam szkodzić. Mowa między innymi o mleku krowim czy pszenicy. Zwraca także uwagę na współczesne metody uprawy roślin i hodowli zwierząt. Uboga w wartości odżywcze gleba jest sztucznie nawożona, by uzyskać jak nawiększe plony w możliwie najszybszym czasie. Rośliny opryskiwane są pestycydami i modyfikowane genetycznie. Wszystko to ma potęgować zyski i wydajności upraw, niestety pomijając zdrowie konsumentów.
Uważam, że potrzebujemy tej świadomości. Potrzebujemy informacji zawartych w książce, by wiedzieć, z czego mogą wynikać nasze schorzenia, by umieć im zapobiegać lub naturalnymi metodami eliminować. Niezależnie od branży, zdrowie konsumenta stawiane jest na ostatnim miejscu. Liczą się zyski i zwiększona sprzedaż, również w branży medycznej. Dlatego warto samodzielnie zadbać o siebie, a dobrym tego początkiem będzie lektura “Zdrowy brud”.
Ciekawa pozycja, ja też jestem z tych co żyli w innych “brudnych” czasach. Jednak myję owoce i warzywa, a ręce szczegolnie.
Jako dziecko nie zwracałam uwagi że owoce z krzaczka, zabawy w błocie a pózniej tymi rączkami jadło się, etraz mam wrazenie ze wiecej ejst bakterii, chorób, dzieci częsciej choruja ale nie jestem przesadna oczywiscie
Świetna książka! W końcu od odrobiny brudu jeszcze nikt nie umarł! Ja również bawiłam się w błocie, ganiałam po krzakach, a jak się skaleczyłam to zamiast plastra przykładałam babkę lekarską. A jagody do tej pory zjadam prosto z krzaczka:)
Świetna, mądra książka! Ze zdrowym podejściem! Przecież alergie leczy się poprzez zaaplikowanie alergenu. Podobnie jest ze szczepionkami.
Książka warta zainteresowania i jej posiadania!
Bardzo fajna pozycja. Chyba sama po nią sięgnę z ciekawości.
książkę widziałam kiedyś u znajomej na półce i nawet rozśmieszył mnie tytuł, ale widzę, że warto po nią sięgnąć.