Dawniej, dieta śródziemnomorska kojarzyła mi się z owocami morza i smakami, które niekoniecznie moje kubki smakowe mogłyby zaakceptować. Byłam doskonałym przykładem tego, jak łatwo być uprzedzonym do czegoś, czego się nie zna, ale że temat zdrowego odżywiania się jest moją pasją, źródła do których dotarłam wyprowadziły mnie z błędu. O diecie śródziemnomorskiej (i nie tylko) w bardzo ciekawy sposób opowiada książka Happy Food Green, prezentuje również gotowe przepisy potraw, które warto samodzielnie wykonać.
Dieta śródziemnomorska na czym polega?
Dieta śródziemnomorska jest niemal wyłącznie wegetariańska, ponieważ jej prekursorzy spożywają mięso dosłownie kilka razy w ciągu roku. Sposób odżywiania się zainspirowany jest tradycyjną dietą rozpowszechnioną w krajach śródziemnomorskich. Charakteryzuje się więc dużym spożyciem oliwy z oliwek, warzyw i owoców, a także produktów zbożowych i nasion roślin strączkowych. Dieta polega również na ograniczeniu tłuszczów zwierzęcych, mięsa i jego przetworów, oraz na spożywaniu w umiarkowanych ilościach produktów takich jak ryby, alkohol, mleko czy produkty mleczne.
Zapoznając się z treścią książki Happy Food Green, której autorami są Niklas Ekstedt i Henrik Ennart, dowiemy się, że teorie dotyczące szeroko popularyzowanej diety śródziemnomorskiej są lekko naciągane przez marki, które chcą zarobić na sprzedaży różnego rodzaju produktów spożywczych. Szukając jednak informacji u źródła, a więc odwiedzając np. włoską wyspę Capri, można dowiedzieć się, że dieta śródziemnomorska to dieta ubogich ludzi, których nie było stać na mięso. Podstawą tej diety są więc warzywa, co jak szybko się okazało stało się najbogatszą i najwartościowszą dietą. Kolejnym nieodłącznym elementem diety śródziemnomorskiej jest oliwa. W tej diecie króluje również ciecierzyca, fasola biała, niekiedy bób, bakłażan, który pojawia się nawet częściej niż pomidory, a ponadto cebula i wszelkie jej rodzaje oraz zielone warzywa liściowe i przyprawy takie jak oregano i rozmaryn. A także ser kozi i czerwone wino.
Spośród owoców prym wiodą figi, zaś spośród ryb jadano sardele. Autorzy książki tłumaczą, że inne zwierzęta morskie, takie jak ośmiornice, były zbyt drogie i kupowali je wyłącznie zamożniejsze osoby. Gdy w sieci pozostawały małe ryby, których nikt nie chciał, rybacy zabierali je do domów. Wyszło im to jednak na zdrowie, ponieważ sardele są doskonałym źródłem kwasów tłuszczych z grumy omega-3.
Happy Food Green. Niklas Ekstendt, Henrik Ennart
Happy Food Green to kolekcja ciekawostek zebranych przez szwedzkiego szefa kuchni Niklasa Ekstendta i dziennikarza naukowego Henrika Ennarta, dotyczących ich podróży i zgłębiania tajników diety śródziemnomorskiej. To także zbiór pięknej fotografii kulinarnej i 60 przepisów opartych na diecie śródziemnomorskiej. W książce znaleźć można również wiele ciekawostek dotyczących zdrowego odżwywiania oraz argumentów, dlaczego warto ograniczyć spożywanie mięsa na rzecz warzyw.
Co więcej, w bardzo ciekawy i przystępny sposób Ekstendt i Ennart uczą, jak łączyć i uzupełniać smaki, jak poradzić sobie, gdy potrawa wyszła nam za ostra, oraz skąd pochodzą smaki i jakie pełnią funkcje w posiłkach cztery podstawowe smaki (słodki, słony, kwaśny i gorzki).
Autorzy opowiadają wiele historii ze swoich podróży, ale obok jednej z nich nie mogłam przejść obojętnie. Mianowicie, jeden z autorów książki – Henrik, podczas pobytu w niewielkiej wiosce w prowincji Sud Sardynia (Włochy) poznał stutrzyletniego mężczyznę, który przez całe życie zajmował się wypasem kóz i owiec. Mężczyzna słynął w wiosce z tego, że lubi jeść mięsto i stara się je jeść tak często, jak tylko to możliwe. Henrik zapytał więc, jak często mężczyzna spożywa mięso, na co ten odpowiedział, że co najmniej raz na dwa tygodnie.
Ta historia w prosty sposób iświadamia nam, jak uzależnieni jesteśmy od jedzenia mięsa i jak niekorzystny wpływ może ono mieć na nasz organizm (otyłość, problemy układu krążenia, podwyższony cholesterol, przebarwienia zębów i wiele innych). Nie chcę wyjść na hipokrytkę ponieważ spożywam mięso, ba! mięso towarzyszy nam każdego dnia, ponieważ króluje zarówno w zupach, jak i drugich daniach. Mam jednak świadomość, dlaczego powinnam ograniczać jego spożywanie i staram się komponować posiłki tak, by mimo wszystko przeważały w nich warzywa.
Autorzy książki nie narzucają nam własnej ideologii, nie krytykują postawy osób spożywającej mięso. Tłumaczą jedynie, posiłkując się doskonałymi przykładami, że długowieczność może zapewnić nam jedynie zbilansowana dieta ograniczająca pewne produkty, a skupiająca się na innych. Nie jest to standardowy poradnik dietetyczny ani typowa książka kucharska. To ciekawa opowieść o podróżach, kontaktach międzyludzkich i obserwacjach osób, dla których dieta śródziemnomorska jest naturalnym sposobem odżywiania od urodzenia.
bardzo ciekawa pozycja książkowa. widzę, że warto ją nabyć.
narobiłaś mi smaka na tę książkę.
nie wyobrażam sobie diety bezmięsnej, ale książka widzę, że ciekawa. pozdrawiam
fajnie się zapowiada, muszę poszukać w księgarni internetowej 🙂
jestem wegetarianką od 3 lat i nie zamierzam wracać do jedzenia mięsa. czuję się zdecydowanie lepiej. mój mąż je mięso i często ja mu je przyrządzam, ale nie stanowi to dla mnie problemu i wcale mnie nie kusi, żeby powrócić do dawnych nawyków
Ja bardzo lubię śródziemnomorską kuchnię.
Oj ta książka musi z=się znaleźć w mojej kuchni, uwielbiam dania z okolic Morza Śródziemnego