Nie podążam ślepo za najnowszymi trendami, nie jestem zwolenniczką podpatrywania i naśladowania. Uważam, że każda ingerencja w nasze ciało powinna być dobrze przemyślana. Co to jest tragus dowiedziałam się dopiero w momencie, kiedy byłam już jego posiadaczką i nigdy wcześniej nie spotkałam nikogo, kto byłby jego posiadaczem. Dlaczego zdecydowałam się na ten kolczyk, czy drugi raz bym podjęła tę samą decyzję, aż w końcu, jak długo goi się tragus i jak należy go pielęgnować? Wszystkiego dowiesz się z tego wpisu.
Wszystko zaczęło się od tego, że otrzymałam w prezencie kolczyk do tego rodzaju przekłucia. Okazja była dla mnie ważna, a osoba, od której go dostałam jeszcze ważniejsza. Choć wcześniej nawet przez myśl mi nie przeszło, by kiedykolwiek zdecydować się na tego rodzaju zdobienie, tak otrzymany prezent był pewnego rodzaju wyzwaniem. Wciąż w mojej głowie pojawiało się pytanie: a czemu nie? Sprawca całego zamieszania doskonale wiedział, że mam tatuaże i je uwielbiam, wiedział też, że jeszcze kilka lat temu moje uszy zdobiło wiele kolczyków, a więc prezent wydawał się w pełni trafiony. Ale czy tak było?
Co to jest tragus?
Zacznijmy może jednak od tego, co to jest tragus? Tragus to mały piercing ucha, umieszczony w chrząstce, tuż przy wejściu do jego środka. Decydując się na niego należy udać się do doświadczonego piercera, zamiast np. do kosmetyczki. Używanie pistoletu podczas przekłuwania ciała miażdży chrząstkę, co spowalnia proces gojenia się. Tylko i wyłącznie piercer właściwie świadczy takie usługi. Jest wiele obszernych publikacji mówiących o tym, dlaczego nie należy korzystać z usług salonów kosmetycznych przy przekłuwaniu ciała (m.in. kąt przekłuwania pistoletem różni się od kąta przekłuwania przez piercera).
Tragus – czy to boli?
W porównaniu w kolczykami w części ucha, którą zdobi się najczęściej, z żalem muszę przyznać, że tak, bardzo boli. Dyskomfort dodatkowo potęguje sam dźwięk przebijanej chrząstki, a że jest to miejsce najbliżej narządu słuchu, to dźwięk jest niezwykle wyraźny. Podczas wizyty piercer znieczulił miejsce przekłucia (znieczulenie działało 3-4 godziny) i nałożył dyskretny opatrunek.
Decydując się na tragus, masz do wyboru kilka rodzajów kolczyków: labret (klasyczny), barbell (sztanga) i bananabell (banan). Najlepiej, jeśli będą wykonane ze stali chirurgicznej, tytanu lub złota. W czasie gojenia nie powinnaś wyjmować kolczyka założonego przez piercera.
Tragus – higiena i czas gojenia
Muszę przyznać, że pierwszy dwa tygodnie były naprawdę ciężkie. Wciąż się urażałam, nie mogłam spać na ulubionym boku, włosy oplatały się wokół kolczyka i próba ich rozplątania sprawiała ból.
Postępowałam zgodnie z zaleceniami piercera, a więc kilka razy w ciągu dnia przemywałam ranę Octaniseptem (nie wszyscy piercerzy go polecają), używałam maści Tribiotic, w dzień pozwalałam ranie oddychać i się goić, a wieczorami zakładałam opatrunek.
Piercer uprzedził, że rana będzie goić sie ok 4 miesięcy. W przypadku tragusa trzeba uzbroić się w cierpliwość. Jego lokalizacja jest dość specyficzna i wyjątkowo narażona na infekcje. Należy starannie usuwać wydzielinę, unikać kontaktu rany z kosmetykami do makijażu czy włosów, zadbać, by nie miała kontaktu z brudną poduszką. Na jakiś czas należy zrezygnować ze słuchawek.
Podsumowanie
Minęły właśnie cztery miesiące od wizyty u piercera, ucho wciąż nie jest w pełni zagojone, choć był już okres, kiedy przeszło mi nawet przez myśl, by wymienić kolczyk na inny. Zauważyłam, że nawet najmniejszy spadek odporności czy zbliżające się przeziębienie jest sygnalizowane właśnie przez ucho. Każdego dnia (przynajmniej raz dziennie) stosuję Octanisept. Sporadycznie Tribiotic. Wciąż nie używam słuchawek (to chyba stało się najbardziej uciążliwe).
Wielokrotnie myślałam o tym, by pozbyć się kolczyka, obawiam się tylko, jak wyglądałaby chrząstka po zagojeniu, no i szkoda mi trochę tego bólu, który mam już za sobą.
Mimo wszystko, bardzo lubię ten kolczyk. Nie uważam, by jakoś specjalnie zdobił moją twarz (często i tak zasłonięty jest włosami), ma jednak dla mnie, podobnie jak tatuaże ogromną symbolikę i nieopisaną wartość.
AKTUALIZACJA (29.07.2021) Podczas pobytu w szpitalu kilka tygodni temu musiałam wyjąć kolczyk, ponieważ ucho ponownie zaczęło ropieć. W szpitalu przebywałam z powodu Covid, zatem moja odporność była mocna zachwiana. Po dwóch tygodniach nie udało mi się ponownie włoźyć kolczyka. Pomimo tego, że udałam się do piercera w centrum miasta, który posiada wieloletnie doświadczenie, dziś przyznaję, że przekazane przez niego informacje mogą być niezgodne z prawdą, a wpis przedstawia wyłącznie subiektywną ocenę. Zachęcam jednak do przeczytania komentarza Papriki pod tym wpisem, który rozwieje wszelkie wątpliwości.
myślałam kiedyś o takim kolczyku, ale obawiałam się bólu i widzę, że słusznie.
tak, było sporo bólu choć teraz już jest całkowicie zagojony, ale ani razu nie odważyłam się go wyjąć, heh
Robiłam tragusa 4 dni temu i uważam że ból nie jest taki straszny. To zależy od progu bólu. Ale samo przekłucie luz. W ciągu dnia czuje ucho, ale nie jest to jakoś szczególnie bolesne. Więc kwestia bardzo indywidualna.
To moje szóste przekłucie ucha. Uważam, że tragus jest najboleśniejszym kolczykiem, ale masz rację, kwestia progu bólu.
zrobiłam tydzień temu. niestety nie przekazano mi wiedzy jak pielęgnować i przyspieszać gojenie rany. tak trafiłam na twoj blog. Dziękuję za cenne wskazówki.
Niestety te wskazówki nie są najlepszym pomysłem, choć zdaję sobie sprawę, że wpis ten ma już dwa lata, a komentarz rok. Mam nadzieję jednak, że wszystko z przekłuciem w porządku 🙂
pozdrawiam
ja też zdecydowałam się na piercing nie ze względu na modę ale swoje własne przekonania 🙂 długo szukałam dobrego studia, dziś mam już sprawdzoną piercerkę – Anię ze studia Jah Love Tattoo 🙂 najlepsza z najlepszych, z doświadczeniem, wiedzą i świetną osobowością 🙂
Co używasz do oczyszczania??
Mnie nie bolało ani trochę, nic też nie słyszałam, więc porównanie, że jest bardzo bolesny nie ma odniesienia do każdego.
Oczywiście, że tak. Każdy ma inny próg wytrzymałości. W moim przypadku tragus był najboleśniejszy.
Ja robiłem tragusa w domu samemu wenflonem, miałem założone rękawiczki , używałem wenflona szarego i szczypiec. Robiłem go kilka dni temu. Gojenie jest moim zdaniem bardziej bolesne niż przekłucie. Boli mnie to niemiłosiernie XD
Boli niemiłosiernie, ponieważ pewnie jest źle zrobione – robienie samemu sobie przekłuć to głupota – nieważne czy akurat się uda na farcie. Profesjonalni piercerzy również robią sobie przekłucia u innych osób (nie samemu no bo przecież co to za problem mają sprzęt i dodatkowo potrzebne doświadczenie – nic bardziej mylnego), ponieważ wiedzą, że zdrowie >>>>> kolczyk. Oczywiście robisz to na własną odpowiedzialność, ale wypowiadając się na forum publicznym miej na uwadze, jaką krzywdę możesz wyrządzić nieświadomym osobom, które myślą o zrobieniu sobie samemu kolczyka – dodatkowo podając czego użyłeś no i jakie to proste (bo po co iść do profesjonalisty). Ludzie proszę nie sugerujcie się tym i zadbajcie o siebie udając się do osoby, która zna się na fachu 😉 pozdrawiam ciepło
Nie jeden dobry piercer sam sobie robi kolczyki, wiec nie wiem skąd to stwierdzenie ze robią u innych
Zacznijmy od tego, że wydaje mi się, iż osoba, do której udała się pani w celu zrobienia przekłucia tragus jest tzw. pseudopiercerem. 1. Dobry, szanujący się piercer, któremu !uwaga! zależy na zdrowiu klientów, a nie leci na sam hajs, na pewno nie poleciłby pani octeniseptu- ta osoba chyba zatrzymała się w 2010 roku, ponieważ od kilku lat potwierdzono, iż specyfik ten tylko wysusza ranę po przekłuciu (zawiera pewien składnik) kiedy powinno się ją oczyszczać (rozpuszczać limfę wydzielającą się z kanału przekłucia) solą fizjologiczną i później przeczyścić dodatkowo wodą morską (która faktycznie ma właściwości lecznicze) – trzeba się douczać w momencie gdy bierzemy pieniądze za przekazywaną wiedzę i ingerujemy w czyjeś ciało. Jak pani to ujęła ” nie wszyscy piercerzy go (octenisept) polecają” – tak tylko ci, którzy podają się za profesjonalistów. Nie bez powodu również nie czyścimy rany spirytusami czy alkoholami, ponieważ one wysuszają i podrażniają niepotrzebnie. Raczej nikt nje wspomina o octenisepcie, ale jeśli już tak chcemy to raz na tydzień możemy sobie przemyć, ale ogólnie nie ma takiej potrzeby – lepiej zamiast tego wyposażyć się w buteleczkę wody morskiej. 2. Nie mogłam uwierzyć kiedy czytałam, ale tak “piercer” naprawdę znieczulił miejsce przekłucia. No niesamowite. Od kiedy praktykuje się coś takiego? Przecież osoba znającą się na rzeczy wykona przekłucie w mniej niż 30 sekund wraz z zakręceniem kuleczki i nie chce mi się wierzyć, że ból samego przekłucia igłą trwający kilka sekund nie jest do wytrzymania, na tyle iż trzeba je znieczulać. Ludzie proszę! Przekłuwamy chrząstkę ucha, są “gorsze” miejsca przekłuć (wiadomo, że każdy inaczej to odczuwa, ale porównajmy na przykład tragusa do przekłuć intymnych), do których nie używamy także żadnych znieczuleń. Przecież jest z tym niepotrzebnie więcej zachodu. I końcowy efekt? Ból nadal był (jak pani napisała bolało bardzo i słyszalne było chrupnięcie – które nie powinno mieć miejsca przy dobrze wykonanym przekłuciu). 3. Słynny antybiotyk Tribiotic i….. ” opatrunek”???? Ale w jakim celu? Czy przekłucie było w stanie gdy wydobywała się ropa i wdało się zakażenie? Ponieważ nic takiego nie wyczytałam z pani opisu, a nadal używała pani maści o silnym działaniu, która dodatkowo zawiera wazelinę, która zatyka (ba! zapycha) kanał przekłucia. To samo tyczy się opatrunku. Po co to wszystko? Żeby bardziej zatkać i dobić przekłucie? Zrobić mu tam saunę? Ranę, nawet na kolanie – zwykłe przetarcie – powinniśmy zostawiać, aby lepiej, oddychało a nie zaklejać je plastrem i dusić bakterie pod wartwą materiału. Znowu święte nauki piercera profesjonalisty, który to zalecił. Moim zdaniem – opatrunek kompletnie zbędny i szkodzący, zakładany nawet tylko na noc (boże mam nadzieję, że tylko nie ten sam co noc, a zmieniany, choć teraz już nic mnie nie zaskoczy) – robimy kolczyk – musimy przestrzegać pewnych rzeczy jeśli chcemy mieć fajne ładne przekłucie. Czasami musimy zrezygnować z pewnych rzeczy (np alkohol przez pierwszy tydzień min.), ale głównie chodzu mi tutaj o spanie na jednym boku ze strony swiezego przekłucia. Bądź inwestujemy w poduszeczkę z dziurką w środku taki rogalik. Polecam! Nie podrażniamy wtedy przekłucie ponieważ nie dotyka ono materiału 4. Kolejny punkt – znowu oczy mnie piekły od tego co czytałam. Bardzo proszę nie przekazywać fałszywych informacji na swoim blogu, ponieważ stal chirurugiczna w żadnym wypadku! (ani żadne złoto! nadal wierzymy w “magiczne” właściwości lecznicze tego surowca?) nie nadaje się na świeże przekłucie. Jest to wyrób z odpadków metalów znalezionych w śmieciach (już kolokwialnie potępiając ha tfu takie kolczyki). Jeszce w wygojone przekłucie, dobrze zrozumiem, tam już można pchać prawie wszytsko (choć najlepsze są ofc labrety a nie kolczyki ze stali chir. z ostrym ogonkiem i nakretką motylka). Na świeże przekłucie tylko wysokiej jakości tytan – sterylizowany kolczyk!!!! (ew. bioplast – ale to zależy od miejsca przekłucia – do ucha – tytan).
Podsumowanie tych świetnych rad -> wniosek -> nie dziwi mnie wcale, dlaczego kolczyk tak długo się pani goił (a raczej czemu się nie chciał goić, tym bardziej w czasie przedstawionym przez ”piercera” – 4 miesiące – tak jest to czas mniej lub więcej potrzebny do wygojenia tego kolczyka, ale wtedy, kiedy rady przedstawione przez piercera mają się jakkolwiek do realiów). Jest to przykre, to co panią spotkało – natknięcie się na pseudopiercera jakich niemało. Ja również miałam taką przyjemność w swoim życiu i szczerze współczuję i cieszy mnie, że kolczyk w końcu się zagoił, choć wątpię, że po takich katorgach jest to przekłucie w 100% w porządku.
To co chciałabym jeszcze dodać (gdyby ten komentarz nie był jeszcze wystarczająco długi) to mogę potwierdzić 1. iż tak zgadzam się – na przekłucia chodzimy do piercerów jeśli chcemy dobrze wykonane kolczyki – NIE do kosmetyczki. 2. igła to jedyna poprawna i bezpieczna forma wykonywania przekłuć na naszym ciele !precz pistoletom! nie dawajcie sobie do siebie strzelać kosmetyczkom i pseudopiercerom 3. tragus (tak jak i inne przekłucia chrząstki ucha) jest wredny. Nie oszukujmy się, to nie jest płatek – chrząstka ma możliwość się nam trochę paprać (nawet przy dobrej i starannej pielęgnacji) – każdy z nas jest inny i może w różny sposób odbierać taką ingerencję w nasze ciało. Niektórym goi się lepiej – niektórym gorzej; tak już jest. Tak samo z bólem przy samym przekłuwaniu – jedni powiedzą, że najgorzej – inni, że nic nie poczuli. Podczas osłabienia organizmu/ choroby/ przeziębienia może nam spuchnąć to normalne – nie tylko przy tragusie. Wiele przekłuć tak się zachowuje, ale znowu – nie u wszytskich. 4. tutaj również jedna z tych dobrych rad w tym wpisie: nie wyciągamy kolczyka! Jeśli widzimy, że coś się dzieje – idziemy do piercera (dobrego), który robił nam przekłucie (albo innego jak tamten zły), i mówimy o problemie – nie wyciągamy kolczyka bo to tylko więcej krzywdy narobimy. Naprawdę, wystarczy pooglądać zdjęcia na Google, po wyciągnięciu kolczyka co stało się z kanałem przekłucia (zgrubienia, guzki, uwypuklenia, ”zarośnięte zakażenie” – tak w najgorszym przypadku nawet coś takiego – co bardzo ciężko wyleczyć skoro znajduje się pod skórą. Piercer wam poradzi co robić. Nie wyciągajcie sami, pliss <3.
Pamiętajcie – sprawdzamy porządnie piercerów przez pójściem, czytamy opinie i oglądamy zdjęcia przekłuć, które publikują (to najlepszy dowód ich pracy). Dodatkowo na świeżych przekłuciach nie nosimy słuchawek (dobry punkt we wpisie) i uważamy na plątające się włosy, choć to dziewczyny (bądź panowie z długimi włosami) nieuniknione czasami ;).
Co do pani, która napisała ten wpis – jeśli, nie zna się pani na rzeczy, proszę nie wprowadzać innych w błąd publikując takie treści z nieprawdą. Nie sądzę, żeby była pani profesjonalistką w piercingu, lecz rozpisuje się pani na ten temat jak niejeden znawca (dodatkowo przekazując fałszywe rady, nabyte od pseudopiercera ( i Bóg wie skąd jeszcze) – kiedy ewidentnie coś było nie tak z fazą gojenia przekłucia) dlatego prosiłabym o niewypowiadanie się w sprawach, o których nie ma pani pojęcia (np. wymienianie poprawnych rodzajów kolczyków wkładanych do przekłucia tragus, o którym się tu pani pewną ręką rozpisuje, poprawne rodzaje materiałów kolczyków do świeżego przekłucia itp.). Nie jest to hejt, ja jedynie poprawiam informacje i wyrażam swoją opinię. Wiem, że nie mogła być pani świadoma niektórych rzeczy podanych przez piercera, ale również informacje wyczytane w internecie (i nie tylko) trzeba filtrować i sprawdzać, a nie je przekazywać dalej. pozdrawiam
Jestem świeżo po przekłuciu- wczoraj. Wyglada na to ze trafiłam na bardzo dobrego specjalistę. Nurtuje mnie jedynie jedna kwestia- nie dopytałam. Podczas higieny ucha- myje dezynfekujeme ręce, potem jałowym gazikiem przecieram kolczyk nasączony solą fizjologiczna i (!!!!!) delikatnie ruszam kolczykiem żeby przeczyscic fragment, który „jest w ciele” czy wogole nie ruszać przez te powiedzmy 6 tygodni, czyścić zesynie zewnątrz? Podpowiedzcie! Z góry serdecznie dzięki!
Mam helixa od tygodnia. Moja piercerka nie kazała kręcić kolczykiem. Mam przemywać patyczkiem do uszu nasączonym solą fizjologiczną lub sola morska z przodu i z tylu.
Kolczyk przemywamy nie po kulkach a po długości i ruszamy nim nie koniecznie jakieś 6 razy bez przesady ale należy nim poruszać aby dostać się do kanału przekłucia. Nie myć rany tylko przemyć kolczyk i poruszać. To do rany ma się nam dostać środek typu srebro koloidalne bądź woda morska.
Bardzo dziękuje za ten komentarz. Dziękuje również autorce artykułu, że nie usunęła Pani poniekąd nieprzychylnego komentarza, ratując niejedno uszko;)
Dziwne to wszystko co piszesz.Jestem właśnie 11 godzin po przekluciu i po 1 nie słyszałam żadnego dźwięku przebijanej chrząstki,po drugie nie bolało nic,a po 3 widać,że nie chciałaś mieć tego koczyka tylko że zrobiłaś go na siłę i z ciekawości.Pewnie dlatego Cię bolało.Ja przez właśnie taki Twój wpis czekałam na kolczyka ponad rok bo się wahałam.
Zrobilam jakies dwa tygodnie temu tragusa, myslalam ze bede zwijac sie z bolu na fotelu bo to chrzastka, a odziwo nic nie bolalo! Zapytalam sie czy juz? Bo bylam w szoku ze juz po wszystkim a nic nie czulam, bardziej nieprzyjemne bylo zakrecanie go. Od przekłucia do dnia dzisiejszego w ogole nie czuje ze mam ten kolczyk, nic nie boli. Jestem zadowoloma
Wpis jest świetny. Na pewno bardzo pomaga przy dokonaniu decyzji. Wielkim atutem tekstu są wskazówki jak dbać o kolczyk. Podziwiam z całego serca odwagę i oryginalność. Z własnego doświadczenia… Poszłam z myślą o industrialu. Miał to być 4 piercing ucha (5 ogólnie, wliczając nostril). Jak zawsze trochę na wariatkę, bo chcę. Po drodze plan uległ zmianie i z 1 dużego nagle zrobiły się 2 małe kolczyki. Upper lobe byłam pewna od razu. Targus… Wiem, jak to brzmi, ale… Nazwa padła losowo. Nawet nie kojarzyłam, gdzie będzie miejsce przekłucia. Specjalnie mi to nie przeszkadzało. Uparłam się na 2, będą 2. Przypomniałam sobie tą nazwę, czyli był mi pisany. Co do bólu… Brak. Teraz to już pewnie wygląda na totalny odlot w świat fantazji… Zawsze tak mam. Nic nie poradzę. Czy z nostrilem, czy z piercingami uszu czuję najwyżej lekkie ciągnięcie. Gdyby nie to, że widziałam igłę wystającą mi z chrząstki w życiu bym nie zgadła, że już gotowe. Z krwią za to na bogato, ale też bez specjalnego dramatu. Kolczyka nie czuję, jakby dalej go nie było. Robiłam w tym miesiącu i póki co mogę spać, jak chcę. Jedyny problem jaki miałam to kuleczka, którą zgubiłam przy dezynfekcji, ale to i tak nic w porównaniu z nostrilem, który przepadł jakieś 3 razy przed 5 dniem od wykonania. Octenisept i Tribiotic jak najbardziej polecam. Zestaw niezastąpiony także przy problemach z piercingiem starszym, dawno wygojonym np. w przypadku zakłucia się, za ciężkich kolczyków, nieudanej próby zmiany kolczyka na inny typ.