Pogoda ostatnio nas rozpieszcza. Jeśli ktoś jest teraz na urlopie zapewne wróci brązowy jak czekoladka. Gorzej mają ci, którzy urlopu nie mają lub ich opalenizna od razu wygląda jakby się spiekli na raka, choć bardzo chcieliby być brązowi. Z pomocą wówczas przychodzi brązujące mleczko do ciała Ziaja Cupuacu. Zobaczcie co ja sądzę o tym mleczku.
Mleczko do ciała Ziaja Cupuacu poza właściwościami brązującymi, dodatkowo nawilża i odżywia skórę. Skupię się jednak na właściwościach, które najbardziej cechują ten produkt, a więc nadanie skórze kolorytu przypominającego naturalną opaleniznę.
W skład mleczka Ziaja Cupuacu wchodzi:
- masło cipuacu i masło karite – skutecznie regenerują lipo-strukturę naskórka, wzmacniają barierę ochronną skóy oraz doskonale nawilzają ją i uelastyczniają,
- olej makadamia i z orzechów brazylijskich – zapobiegają nadmiernej utracie wody, zmiękczają i wygładza naskórek oraz regulują aktywność wewnętrzych warstw skóry,
- dihydroxyaceton – DHA – zastosowany w minimalnym stężeniu brązującym, nadaje subtelny, delikatny odcień opalenizny.
Efektów stosowania mleczka brązującego Ziaja Cupuacu trudno nie zauważyć. Stosowane konsekwentnie co kilka godzin zapewnia efekt, jak na załączonym zestawieniu. Mleczko należy równomiernie rozprowadzić na skórze, pamiętajac, by użyć mniejszej ilości preparatu na łokciach i kolanach. Po każdej aplikacji trzeba pamiętać o umyciu dłoni, ponieważ resztki mleczka mogą zabarwić skórę między palcami. Do chwili wchłonięcia preparatu należy unikać kontaktu z ubraniem. Najlepiej jest zapewnić skórze swobodne wchłanianie się mleczka. Opalenizna pojawia się po 3-4 godzinach. Po upływie tego czasu nakładałam kolejną warstwę.
Zalety mleczka Ziaja Cupuacu
Mleczko było moim odkryciem ubiegłego lata. W tym roku ponownie po nie sięgnęłam już wiosną, kiedy nieśmiało można było zacząć odsłaniać ręce i nogi, a moje raziły przerażającą bielą. Do najważniejszych zalet mleczka zaliczam:
- łatwo się rozprowadza i bardzo szybko się wchłania,
- pachnie po prostu nieziemsko,
- nie pozostawia smug, opalenizna jest równomierna i naturalnie wyglądająca,
- skóra jest gładka i aksamitna,
- opakowanie jest bardzo wydajne, jedna butelka wystarcza mi praktycznie na cały sezon letni, ponieważ po uzyskaniu zadowalającego kolorytu skóry na jakiś czas, aż skóra wróci do dawnego zabarwienia odstawiam mleczko lub stosuję je tylko po wieczornej kąpieli,
- wygodna aplikacja.
Wady mleczka Ziaja Cupuacu
Choć efekty są naprawdę zdumiewające mleczko posiada kilka wad, które mimo wszystko nie zniechęcają mnie do produktu. Oto one:
- biorąc kąpiel ma się wrażenie, że skórę pokrywa ślizka maź, za pierwszym razem powodowało to pewien dyskomfort, ponieważ miałam wrażenie, że ciało jest źle umyte,
- przez okres używania mleczka lepiej nie wycierać się białym ręcznikiem, mogą pozostać na nim nieestetyczne jasnobrązowe smugi z odpraniem których może być problem,
- kiedy białe tramki ocierały mi się o pokryte mleczkiem kostki, pozostły na nich ślady kosmetyku, których nie mogłam usunąć.
Podsumowując, opalenizna wygląda bardzo naturalnie. Wiele osób zwróciło uwagę na moją opaleniznę pytając gdzie spędzałam urlop. Choć trzeba uważać na kontakt mleczka z białymi rzeczami wiem, że będę do niego wracała.
Uwielbiam Ziaję, wlaśnie przyszlo do mnie spore zamówienie z ich sklepu internetowego. Tego mleczka jeszcze nie testowalam – ale generalnie często używam kosmetyków brazujacych , kiedy moja prawdziwa opalenizna już przyblaknie 🙂
wróciłam właśnie z urlopu i moja skóra potrzebuje bardziej nawilżenia niż opalania, bo tego zdecydowanie na razie jej wystarczy. Będę jednak pamiętała o działaniu tego mleczka, ponieważ punkty ziaji w drogeriach należą do moich ulubionych.
Używałam w ubiegłym roku na kilka dni przed ważnym dla mnie wyjazdem. Nie było czasu, by liczyć na słoneczną opaleniznę, a zalezało mi, by dobrze prezentować się w sukience. Potwierdzam, że skóra szybko nabiera naturalnej opalenizny.
Mam I bardzo lubię! Używam szczególnie przed wyjazdami, żeby nadać skórze ładny koloryt i nie świecić bladością’ 🙂
Produkt idealny dla mnie! Tego lata nie mogę się opalać więc to mleczko bardzo mi się podoba! Muszę je mieć!
Bardzo fajne są tego typu produkty i korzystałam z nich podczas zeszłorocznych wakacji. W tym roku wracam do korzeni i stawiam na bladą skórę.
Zawsze się zastanawiam nad zakupem tego typu produktu, lubię opaloną skórę, ale jestem bladziochem i nie opalam się szybko. Ale boję się smug 🙂
Moim ulubionym produktem Ziaji jest krem na noc z żółtym paskiem, kiedyś stosował brązujący balsam, ale dawno już go nie kupowałam.
Mleczko daje piękny odcień na skórze. Martwią mnie tylko wady wszystkich samoopalających mleczek, ponieważ lubię jasne kolory. To jest jednak chyba nieuniknione? Podoba mi się w tym mleczku, że w składzie nie ma orzecha włoskiego, który powodował, we wcześniejszej wersji, przykry zapach, podczas kiedy nadawał odcień opalenizny..
Może i ja zimą się skuszę na cupuacu 🙂