Kolagen Norweski – moje uwagi po miesiącu stosowania

Od jesieni aż po samą wiosnę czuję wewnętrzny niedosyt witaminowy z powodu ograniczonej ilości witamin, które dostarczam organizmowi. Brak słońca, ograniczona liczba spacerów, tłuste pozbawione świeżych warzyw posiłki. Mam wrażenie, że wszystko to odbiera mojemu organizmowi zapasy witalności, które robiłam przez całe lato. Dlatego chętnie, głównie w tym okresie wspomagam się suplementacją. W tym okresie najwięcej troski wymagają moje włosy, skóra i paznokcie. 

Jakiś czas temu wspominałam na Instagramie, że rozpoczynam swoją przygodę z Kolagenem Norweskim i o nim właśnie chciałabym wam opowiedzieć. Stosowałam już kolagen w proszku, jednak teraz postanowiłam spróbować wersji w tabletkach, która jest odrobinę wygodniejsza.

Kolagen to nic innego jak główne białko tkanki łącznej, które odpowiada za elastyczność skóry. Wraz z ubytkiem kolagenu nasza skóra przestaje być także odpowiednio nawilżona i zaczyna wiotczeć, co można dostrzec już po 25 rokiem życia.

Kolagen Norweski od BioMed-Pharma to suplement diety występujący w postaci kapsułek wygodnych do spożywania. W swoim składzie zawiera naturalny kolagen typu II, Omega 3 i witaminę C. W jednym opakowaniu znajduje się 60 kapsułek, co zapewnia miesięczną kurację, przy stosowaniu zgodnie z zaleceniami 2 kapsułek dziennie.

Moje spostrzeżenia po miesięcznej kuracji z Kolagenem Norweskim:

Przez miesiąc kuracji zachowałam tę samą dietę, nie wprowadzałam drastycznych zmian w życiu, nie zmieniałam kosmetyków (szamponów, odżywek), tak by efekty kuracji były jak najbardziej miarodajne. Oto co zauważyłam:

  • delikatnie zmniejszyło się nadmierne wypadanie włosów, dla mnie to ogromny plus, ponieważ chciałabym zagęścić fryzurę na lato.
  • stanu paznokci nie mogę ocenić, ponieważ od jakiegoś czasu stosuję hybrydę jednak moja manikiurzystka (i ja również) zauważyła poprawę stanu skórek. Wcześniej niemożliwe było nawet ich delikatne wycięcie ponieważ były tak delikatne, że od razu krwawiły. Teraz są wzmocnione i odżywione, dzięki czemu paznokcie prezentują się jeszcze okazalej.
  • zauważyłam, że podczas ćwiczeń (zwłaszcza przysiadów) stawy już mniej “pochrzękują”. Niepokojący dźwięk uniemożliwiał mi wykonywanie ćwiczeń obciążajacych kolana. Obawiałam się ich nadwyrężenia i zawsze ograniczałam się do 10 przysiadów choć marzył mi się miesięczny challange rzeźbiący pośladki. Wierzę, że drugi bądź trzeci miesiąc kuracji całkowicie wyeliminuje problemy ze stawami i będę mogła spokojnie wykonywać ćwiczenia.
  • nie mam jeszcze na tyle widocznych zmarszczek, by dojrzeć tu niebywałe wygładzenie, zauważyłam jednak, że zaczęly blednąć przebarwienia cery spowodowane (wstyd się przyznać) wyciskaniem krost, a potem na siłę ukrywaniem ich pod podkładem. Takie praktyki spowodowały trwałe przebarwienia cery, a w miejscach gdzie znajdowały się wyciśnięte krosty pozostały ciemniejsze plamki. Mowa tu głównie o brodzie i pomiędzy brwiami. Bardzo mnie cieszy ujednolicenie kolorytu ponieważ obecny stan cery uniemożliwiał mi wyjście z domu bez makijażu.

Kolagen Norweski – zalety:

  • wygodna aplikacja. Wydawało mi się, że będę miała problemy z połknięciem takiej wielkości kapsułki. Nic bardziej mylnego. Kapsułka przepijana kilkoma łykami wody nie powoduje dyskomfortu, nie przywiera do ścianek przełyku, nie odbija się.
  • cena. W porównaniu z innymi kolagenami (między innymi tym w proszku) cena jest o połowę niższa za opakowanie zapewniające również miesięczną kurację.
  • wersja dla zapominalskich. Tabletki noszę zawsze w torebce. Jeśli w pośpiechu zapomnę o nich rano, mogę je wziąć nawet w drodze do pracy, ponieważ zawsze towarzyszy mi butelka z wodą.
  • wysoka skandynawska jakość. Kolagen, który miałam przyjemność testować zdobył tytuł Imperium Urody Bestseller Roku w kategorii Innowacja dla zdrowia i urody.

To jeszcze nie koniec mojej przygody z Kolagenem Norweskim. Przede mną jeszcze 8 tygodni. Wierzę, że te dwa miesiące utwierdzą mnie w przekonaniu, że ten produkt to bardzo dobra inwestycja. 

5 komentarzy

  1. Jak zwykle szczerze i wprost. Super recenzja i jak zwykle boskie zdjęcia 🙂

    1. Author

      wracaj do blogowania, bo i u Ciebie coś chętnie poczytam 🙂

  2. zdjęcia faktycznie bardzo fajne, a co do kolagenu, to nawet ostatnio myślałam o tym, co by tu sobie zapodać, bo elastyczność mojej skóry ostatnio pozostawia trochę do życzenia.

    1. Author

      a więc śmiało sięgaj po kolagen norweski 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *