Pamiętam czasy, w których makeup w szkołach był zabroniony. Pamiętam doskonale, jak profesorka w pierwszej klasie w liceum kazała wyjść jednej uczennicy z lekcji i wrócić za chwilę bez makijażu. Żadna z nas później nie miała odwagi się umalować, choć każda z nas bardzo chciała to robić. Zaczynałam od lekkiego tuszowania rzęs i smarowania twarzy brązującym balsamem do ciała. Brzmi zabawnie, ale czego nastolatki w życiu nie próbowały, by się upiększyć?
Nie było mowy, by wyciągnąć kasę od rodziców na jakiekolwiek kosmetyki, poza antypersiprantami. Trzeba było kombinować. Pamiętam swój pierwszy płynny podkład kupiony na bazarku za grosze, który praktycznie przemieszczał się po twarzy razem z dłonią i nawet nie mogłam pomarzyć o równomiernym rozprowadzeniu go. Cały wylądował w koszu. Później, koleżanki chciały pokazać swoją dorosłość i niezależność i przynosiły katalogi Avonu do szkoły. Tak trafiłam na podkład, który stosowałam przez jakiś czas, aż przypadł mi do gustu jeden z podkładów Oriflame, kiedy sama dałam się namówić na pozostanie konsultantką. Stosowałam go dość długo, aż w pewnym momencie zauważyłam, że moja cera przestaje myć młodzieńcza, a podkład już nie odpowiada jej tak jak dawniej. Znów zaczęłam szukać, poznawać i testować, aż trafiłam na markę Ingrid Cosmetics.
Idealny makijaż, czyli jaki?
Dziś już wiem, jakie warunki musi spełniać makijaż, by można go było nazwać idealnym. Na szczęście minęła już moda na kupowanie zdecydowanie za ciemnego podkładu i robie efektu tzw. maski. Prawidłowy makijaż nie może zdradzać, że w ogóle jest na twarzy. Oczywiście wciąż mowa o podkładach. Ogromnym faux pass jest pozostawienie widocznej granicy między kolorytem twarzy a szyi. Podkład ma służyć tuszowaniu niedoskonałości, przebarwień, zaczerwienień, a nie robieniu z nas myrzunków Bambo. Naturalny makeup to również taki, który nie pozostawia efektu maski pod względem jędrności skóry. Cera po nałożeniu podkładu powinna pozostać elastyczna i miękka, jak po zastosowaniu samego kremu, a nie sztywna, zbita i uniemożliwiająca wykonanie jakiejkolwiek mimiki twarzy.
Kiedy zaczynałam swoje nieudolne przygody z makijażem trzeba było używać kremu nawilżającego, dziś mamy do dyspozycji bazy pod makijaż, które sprawdzają się zdecydowanie lepiej, choć krem z tego, co się urientuję wciąż nie wypadł z obiegu.
Idealny makijaż to taki…
Idealny makijaż to taki, który wygląda naturalnie, zakrywa niedoskonałości, ale też nie obciąża kóry, pozwala jej oddychać i pełni fukcję ochronną dla naszej cery.
Stosuję kosmetyki Ingrid już od dłuższego czasu. Baza pod makijaż długotrwale wygładzająca i matująca sprawdza się idealnie. Moja twarz jest gładka, miejsca, które najszczęściej ulegają przetłuszczeniu, a więc czoło i nos, są bardzo dobrze zmatowione. Gdy pierwszy raz zaaplikowałam baze miałam wrażenie, że jest zbyt silikonowa i nie stworzy coś w rodzaju masku na mojej twarzy. Nic bardziej mylnego. Dzięki tej bazie mój makijaż znacznie dłużej utrzymuje się w nienaruszonym stanie, a ja w ogóle nie czuję obciążenia skóry.
Upiększający podkład liftingujący z kwasem hialuronowym radzi sobie z niedoskonałościami mojej cery, a dodatkowo dba o jej ujędrnienie i uelastycznienie dzięki zawartości kwasu hialuronowego. Skóra mojej twarzy staje się bardziej napięta i naciągnięta, teraz, kiedy udało mi się zrzucić parę kilogramów przydaje się podwójnie.
Na zdjęciu zaprezentowałam odcień BEIGE MEDIUM, ponieważ zawsze na wiosnę, nim wyjdzie pierwsze słońce, które trochę opali moje ciało korzystam z solarium. Wówczas wybieram odrobinę ciemniejszy podkład niż jesienią i zimą, kiedy moja skóra jest blada jak ściana.
Dopóki i baza i podkład doskonale odpowiadają mojej cerze, nie zamierzam ich zmieniać i choć uwielbiam testować kosmetyki, temu wyborowi na pewno jeszcze długo pozostanę wierna.
Ahh, w mojej szkole też bronili się malować 😀 fajny wpis!
czyli znasz ten ból 😀
masz rację, chyba każda nastolatka kombinowała, żeby się upiększyć, a już na pewno każda ma na swoim koncie skracanie sobie grzywki 😀 😀
oooo taaaak. moja miała chyba ze dwa centymetry, a zauszczanie tego to była jakaś masarka. 5-6 klasa podstawówki 😀
piękne zdjęcia, jak zwykle. fajnie obserwować jak się rozwijasz 🙂 powodzenia
wreszcie zaczęłam traktować blogowanie poważnie i strasznie się wkręciłam. bardzo mi miło, że dostrzegasz mój rozwój.
Ingrid! To zdecydowanie mój ulubiony podkład! Nie trafiłam jeszcze na lepszy kosmetyk! Nie ma sobie równych!