Pamiętam dzień, kiedy postanowiłam zacząć świadomie pielęgnować swoje włosy i spróbować wydobyć z nich naturalny skręt, co po wielu latach koloryzacji i prostowania było nie lada wyzwaniem. Pamiętam swoje przerażenie na myśl, ile będzie mnie kosztowało (pieniędzy i trudu) wprowadzenie całkowitych zmian na mojej półce łazienkowej. I pamiętam też swoje zdziwienie, kiedy okazało się, że maski do włosów Kallos, które są totalnym must have dla każdego, któ chce zacząć świadomie dbać o włosy, kosztują zaledwie 10-15 zł za ogromne litrowe opakowanie. To było moje pierwsze zaskoczenie dotyczące tych masek. Pierwsze, ale nie ostatnie, dlatego też dziś postanowiłam zaprezentować wam moje trzy ulubione maski z szerokiej oferty marki Kallos.
Maski do włosów Kallos – zalety
- Pierwszą zaletą jest różnorodność produktów, ponieważ w ofercie Kallos znajduje się kilkanaście masek, nie sposób więc nie wybrać jakiejś ulubionej dla siebie. Przy wyborze należy jednak kierować się konkretnymi kryteriami, a mianowicie, należy określić potrzeby naszych włosów, a potem ustalić, które maski do włosów Kallos zaspakajają te potrzeby. Warto wiedzieć, że kosmetyki do włosów dzielimy na proteinowe, humektantowe i emolientowe. I tak w skrócie: proteiny budują nasze włosy, humektanty są odpowiedzialne za nawilżenie, zaś emolienty tworzą ochronny film na powierzchni włosów, dzięki czemu zatrzymują w nich nawilżenie.
- Drugą zaletą jest wydajność. Maski do włosów Kallos są niezwykle wydajne, a ponadto posiadają duże, litrowe opakowanie, które wystarcza na naprawdę długo, nawet jeśli stosuje się je przy każdym myciu (a tak właśnie być powinno). Teraz możecie pomyśleć: a co jeśli moim włosom nie będzie odpowiadała dana odżywka? I Kallos ma na to gotową odpowiedź. Litrowe opakowanie jest niezwykle ekonomiczne i tanie (do ceny przejdę za chwilę), jednak rzeczywiście może przerażać fakt, co w przypadku, jeśli włosy nie polubią się z daną maską sporód tych kilkunastu? Każda litrowa maska ma swój odpowiednik o pojemności ok. 250-300 ml, który może służyć jako tester, w przypadku, gdy chcemy sięgnąć po kolejną maskę Kallos, a nie mamy pewności, czy nasze włosy przyjmą ją z otwartymi ramionami.
- Po trzecie: cena! I tu jest całkowity sztos, ponieważ cena regularna litrowej maski wynosi w granicach 13-15 zł w zależności od drogerii, w której dokonujemy zakupów, jednak niezwykle często trafiają się promocje, kiedy duże opakowanie maski do włosów Kallos można dostać już za 10 zł. Cena tak zwanego testera, czyli małej maski o poj. niespełna 300 ml to koszt ok. 5 zł.
- Po czwarte: efekt. Maski do włosów Kallos ułatwiają rozczesywanie, sprawiają, że włosy są miękkie, delikatne i aksamitne w dotyku. Jędrne oraz odżywione i zregenerowane. Ponadto każda maska (niezależnie która) ma niezwykły zapach. Do tego, zazwyczaj mam na półce trzy napoczęte (obowiązkowo Kallos Color, który stosuję najczęściej oraz dwie różne do pozostałej pielęgnacji), które pomimo kilku tygodni stosowania nie zmieniają swojej konsystencji oraz nie tracą walorów.
Kallos maski do włosów – rodzaje:
-
Odżywka Kallos Color
Zgodnie z informacją od producenta jest to maska do włosów łamiących się i farbowanych z olejem lnianym i filtrem UV. Wśród zaleceń producenta można znaleźć informację, że maskę należy nałożyć na lekko podsuszone ręcznikiem włosy i po pięciu minutach spłukać. Czemu podkreślam, że są to zalecenia producenta? Ponieważ teorii na ten temat jest wiele i maska jest tak uniwersalna, że każdy stosuje ją na własny sposób. Ja na przykład (i wiele, wiele innych posiadaczek kręconych włosów) używam maski do włosów Kallos Color zamiast szamponu. Tak, jest myjadłem do włosów i doskonale się sprawdza (warto poczytać o metodzie mycia włosów OMO). Czasami również dodaję do niej aloes i pozostawiam na włosach na 20-30 minut, a czasami stosuję jako odżywkę bez spłukiwania. Jak widać Kallos Color ma u mnie wiele zastosowań i chyba nie tylko u mnie, bo z dostaniem tej odżywki w stacjonarnych drogeriach zawsze mam największy problem, dlatego też zaopatruję się w nią online.
Należy jednak uważać, by nie przedobrzyć, ponieważ Kallos Color ze względu na zawartość oleju lnianego może sprawić, że włosy po wysuszeniu będą zbyt dociążone, a tym samym będą sprawiały wrażenie przetłuszczonych. Dlatego też, używając jej bez spłukiwania należy zastosować dosłownie odrobinę. Zaletą Kallos Color jest również to, że w swoim składznie nie posiada silikonów. Kallos Color to maska emolientowa.
-
Maska Kallos Banana
Jest to wzmacniająca włosy maska z kompleksem multiwitamin. Również emolientowa. Zawiera w swoim składzie witaminy A, B1, B3, B5, B6, C, i E, ekstrakt z banana, olej oliwkowy. Podobnie, jak w przypadku poprzedniej maski Kallos Banana stosuje się na lekko osuszone włosy. Po 5 minutach należy spłukać. Ja spłukuję zazwyczaj po upływie ok. 20 minut, bo moim zdaniem, tyle potrzebują moje włosy, by przyswoić z kosmetyku wszystko, co najlepsze. Zapach maski nie powinien być zaskoczeniem, jednak jeśli ktoś ma obawy, że włosy będą kojarzyły się z lepkością (skodkie zapachy często powodują u mnie takie skojarzenia), to wspomnę tylko, że Kallos ma bardzo subtelne nuty zapachowe. Zadaniem bananowej maski Kallos jest nawilżenie i rewitalizacja włosów, oraz utworzenie na nich warstwy ochronnej, dzięki czemu włosy są jedwabiście miękkie.
Należy wiedzieć, że maska Kallos Banana posiada w swoim składzie dwa lekkie silikony, jednak te akurat mają korzystny wpływ na strukturę włosa, dlatego nie powinien niepokoić fakt, że te znajdują się na liście składników. Ta maska, podobnie jak pozostałe, również występuje w formie dużego litrowego ekonomicznego opakowania i małego, który może posłużyć jako tester.
Maska przeznaczona jest dla włosów suchych i zniszczonych.
-
Kallos Keratin
Maska keratynowa z proteinami mleka i keratyny Kallos Keratin to odbudowująca maska do włosów zniszczonych, suchych, łamiących się i poddawanych zabiegom chemicznym (koloryzacja). Włosy kręcone z natury są przesuszone i wymagają intensywniejszego nawilżenia niż pozostałe typy, nie oznacza to jednak, że pełna oferta Kallos zawiera wszystkie produkty kładące nacisk wyłacznie na nawilżenie i odbudowę. Zawarte w składzie keratyna i proteiny mleka wpływają na odbudowę naturalnej struktury włosów, wypełniają ubytki w ich włóknach oraz nadają im zdrowy, lśniący wygląd. Również w przypadku tej odżwyki producent zaleca, by nałożyć ją na pięć minut na lekko osuszone ręcznikiem włosy, po czym spłukać. Ja pozostawiam odżywkę na 20 minut. Jak łatwo się domyślić, skoro Keratin zawiera proteiny mleka jest to maska proteinowa, jednak zawiera również emolienty pod postacią silikonów i alkoholu tłuszczowego.
W przypadku maski Kallos Keratin należy zachować ostrożność ponieważ posiada w składzie również Citric Acid, który ma właściwości zakwaszające. Jeśli włosy nie są przekwaszone nie stanowi to problemu, jeśli jednak są – można spotkać się z efektem sianowatych, matowych włosów. Najlepiej więc swoje testy rozpocząć od małego opakowania, by przekonać się, czy maska sprawi, że włosy staną się wygładzone i aksamitne, czy wręcz przeciwnie.
Podsumowanie
W ofercie Kallos znajdują się również takie maski jak: Algae, Avocado, Biotin, BlueBerry, Caviar, Cherry, Coconut, Fig, Mango, Multivitamin, Omega, Milk, Aloe, Honey, Silk. Jak widać, nie sposób odnaleźć idealnej maski dla swoich włosów. Wystarczy tylko jednorazowo poświęcić kilka minut, by zapoznać się z charakterystyką poszczególnych masek i wybrać te, które według nas idealnie sprawdzą się w przypadku naszych włosów. A jeśli obawiamy się, że tak się nie stanie zawsze możemy swoje testy rozpocząć od niewielkiego opakowania. Te maski i wiele innych z oferty Kallos (i nie tylko) można znaleźć w ofercie drogerii intetrnetowej Elnino-Parfum.pl
Kallos Color to moje must have codziennej pielęgnacji. Polecam jednak jeszcze Aloe, Mango i Multivitamin
Niby nazwę marki kojarzę, ale nie miałam jeszcze okazji wypróbować nic z ich serii.
Stosuję inną maskę do włosów, ale nic nie stoi na przeszkodzie by wypróbować te z wpisu.
Słyszałam o tych maskach, mam w planach wypróbować tą z mango, ale w pierwszej kolejności mniejsze opakowanie.
Używałam kiedyś. Lubiłam bananową i czekoladową. Teraz wolę bardziej naturalne kosmetyki
kocham wszystkie te maski <3
moja ulubiona to Kallos Honey. Jest po prostu boska.
Nie miałam nic jeszcze od nich, więc jestem bardzo ciekawa jak działają 🙂
szczerze polecam, bo Kallos to musthave mojej codziennej pielegnacji 🙂