Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie pewna oferta współpracy, a właściwie szczegółowa analiza mojego blogowania, której dokonałam po wymianie maili z przedstawicielką pewnej agencji reklamowej. Nie ma teraz znaczenia, co to była za agencja i jaką markę kosmetyczną reprezentowała. Chodzi bardziej o to, jak inni postrzegają moje blogowanie i jak sama je postrzegam. Zachęcam do zrobienia takiego podsumowania, nawet jeśli prowadzicie bloga niezwiązanego z kosmetykami.
Dlaczego zostałam blogerką urodową?
- Od dawna interesuję się tematami dotyczącymi zdrowia i pielęgnacji ciała. Tematy są związane z moją pracą, a więc zgłębiam je na co dzień. Lubię obserwować zmiany. Mam na parapecie miętę. Czasami zapominam ją podlać i kiedy wchodzę do pracy widzę, że zwiędła, ale jeszcze walczy o życie. Podlewam ją szybko i w ciągu dnia obserwuję jak powoli wstaje z kolan i wraca do życia. Uwielbiam to. Podobnie jest z naszym ciałem. Lubię obserwować wpływ różnych produktów na nasze ciało. I lubię się tym dzielić z innymi, jednak sama rozmowa jest niewystarczająca, warto swoje uwagi spisywać.
- Być może zabrzmi to strasznie zuchwale, ale lubię obserować inne blogerki. Dostrzegać ich niedociągnięcia i robić to samo, ale lepiej. Nie najlepiej, bo mam świadomość, że są lepsi ode mnie, ale lepiej na miarę moich możliwości, a z każdym dniem się wciąż przecież uczę. Nie lubię recenzji gdzie 90% wpisu zajmuje skopiowany skład produktu i opis producenta, a dopiero kilka ostatnich linijek to ocena produktu. Dziwię się dlaczego marki podejmują się współpracy z takimi blogerami.
- Lubię się uczyć od lepszych. Mam mnóstwo swoich perełek, którymi podzielę się z wami w jednym z najbliższych wpisów. Lubię blogi, które mnie isnpirują. Nie zajmuję miejsca w sieci, po to by kopiować czyjeś pomysły. Zajmuję je po to, by prezentować własną opinię, ale też po to, by się rozwijać. Rozwijać dla swoich czytelników i dla marek, które być może będą chciały w przyszłości ze mną współpracować.
- Mam kilka swoich supermocy. Jestem mamą. Mogłabym pisać bloga parentingowego, ale jak mając jedno kilkuletnie dziecko, które dopiero poszło do przedszkola, mogę uważać się za eksperta w dziedzinie wychowywania dzieci? Mogłabym pisać pamiętnik, a nie udawać eksperta, ale po co miałabym pokazywać wizerunek swojego dziecka, które w przyszłości będzie się wstydziło, że jego matka pokazywała jak uczyła go nie sikać w majtki? Ja nie miałam takiego problemu, kiedy ja miałam swój bunt dwulatka, kiedy zaczęłam samodzielnie korzystać z toalety czy mama rozszerzała mi dietę jedynym medium, w którym można było o tym usłyszeć była ławka w parku lub na placu zabaw. Nie wiem, więc jaką krzywdę mogłabym wyrządzić swojemu dziecku tworząc już teraz jego obraz w sieci. Ja wszystkie swoje profile zakładałam sama. Świadomie. Świadomie również publikowałam swoje zdjęcia. Chcę, by moje dziecko również miało ten świadomy wybór. Kosmetyki uwielbiam “smakować”. Lubię poznawać ich zapach, konsystencję, działanie. Lubię o tym opowiadać, dlatego o tym piszę. Uważam, że to największa moja supermoc.
- Lubię pisać. Od zawsze coś pisałam. Pamiętniki, wiersze, opowiadania, listy, maile. Później już zarobkowo zdecydowałam się na zlecenia przez internet i zaczęłam pisać artykuły, teksty SEO itp. Przyszedł czas na własnego bloga. I choć zdawać by się mogło, że blog jest typowo o pielęgnacji ciała to w każdym wpisie przemycam wam ogromną dawkę siebie. To również jest dla mnie forma pamiętnika, bo wracając do dawnych wpisów przypominam sobie sytuacje, które mimochodem wam opowiedziałam, przypominam sobie, co czułam pisząc dany wpis i o czym myślałam. Naprawdę to kocham.
Co w ogóle mnie nie interesuje w blogowaniu?
- barter. Ja wiem, że każdy zaczynał od barteru, ja również, bo każdy musi mieć szansę, by się wykazać. Pokazać markom czego mogą ode mnie wymagać i oczekiwać po współpracy ze mną. Nigdy jednak nie decydowałam się na współprace barterową, tylko po to by dostać jakiś kosmetyk za darmo. Nie potrzebuję tego. Kosmetyk nie jest dla mnie wynagrodzeniem. Jest narzędziem służącym do wykonania pracy. Jeśli firma chce recenzje na moim blogu, musi dać mi produkt, który mam zrecenzować, ale za całość moich działań i poświęcony czas oczekuję wynagrodzenia. Czy naprawdę jestem zbyt roszczeniowa? Oczywiście zdarzają mi się współprace oparte na barterze i chętnie się ich podejmuję. Są to jednak sporadyczne przypadki uzależnione od wcześniejszych ustaleń z marką.
- nie recenzuję wszystkiego. Czasami piszę rzadko, choć testuję mnóstwo kosmetyków. Na blogu pojawiają się również produkty, które stosowałam, a nie są efektem współpracy. Prezentuję produkty, które są warte uwagi, które w jakiś sposób przykuły moją uwagę i chcę się nimi podzielić ze swoimi czytelnikami. Nie recenzuję produktów, które się nie sprawdziły w moim przypadku, bo nie lubię czytać recenzji typu “być może jest dobry, ale na mojej cerze się nie sprawdził”. Dla mnie to żadna opinia. Recenzuję to, czego jestem pewna!
To chyba pierwszy taki lekki wpis na moim blogu. Chciałabym, by było ich więcej. Chciałabym wam pokazać, że ja tym naprawdę żyję i to kocham. Bo mój blog to nie miejsce na zamieszczenie krótkiej opinii o produkcie, który dostałam za darmo.
Fajne i zdrowe podejście! Barter zawsze kojarzył mi się z jednostronną opinią. Bo przez kilka lat czytam cukierkowe recenzje barterowe. Nie są one szczere. Dlatego o barterze mam bardzo podobne zdanie. Ja znowu marzę o współpracy opartej na statystykach. Aby publikować gotowe i wartościowe teksty, pisane przez ekspertów. Podobnie afiliacja, bez większych wysiłków. A co do pisania o dzieciach – mam tak samo. Trzeba mieć dystans i umieć oddzielić życie prywatne od życia w sieci.
Fajnie jest zarabiać na blogu. Wtedy można poczuć się docenionym przez profesjonalne marki, ale też tak jak w moim przypadku może się zwrócić sprzęt fotograficzny, w który zainwestowałam właśnie na potrzeby bloga. A być może kiedyś uda się na tym zarabiać tyle co na etacie, choć blogów kosmetycznych jest tysiące i firmy chyba wolą współprace barterowe na co godzi się 80% blogerów. Szkoda.
Ja jestem dopiero na początku drogi ‘blogowej’ i właśnie zaczynam od barteru.. nie boje się jednak być w tym wszystkim sobą i jeśli coś mi nie pasuje to nie ‘słodzę’ producentom (wiadomo, że wszystko ustalam z firmą) staram się być w tym wszystkim wiarygodna. Jeśli coś jest warte polecenia to to polecam. Fajnie, że mogę przeczytać wnioski blogerki ‘starszej stażem’ to daje do myślenia podoba mi się Twoje zdrowe podejście do tematu. Pozdrawiam i życzę sukcesów!
A wiesz, że z tymi recenzjami, gdzie 75% tekstu to kopiuj+wklej ze strony producenta, to jakaś chyba plaga ostatnio? Przypadkowo weszłam na jakiegoś bloga, a że już na pierwszej stronie coś mnie negatywnie zaciekawiło, to poszperałam trochę i… Każda recenzja na tej zasadzie. Też mnie to dziwi…
Ja u siebie publikuję dużo recenzji kosmetycznych i naprawdę większość to kosmetyki, które sama sobie kupiłam – mam podobne podejście, niestety – barter za kosmetyk to zupełnie nie zrozumienie wkładu pracy, który poświęca się na wpis. No chyba, że ma się bloga, gdzie połowę treści kopiuj – wklej z stron producentów, dwa zdania opinii, dwa zrobione tosterem zdjęcia…
Bardzo dobre podejście do blogowania. Wielu dziewczynom nie zależy na prawdziwych współpracach, bo widzą spore oszczędności, kiedy nie muszą kupować kosmetyków. Gdybym miała 18-19 lat być może też byłoby to dla mnie frajdą. Kiedy jednak blog ma być pełnoetatową pracą, barter nie wchodzi w grę.
Ja mam akurat bloga parentingowego i to jest główny nurt – ale piszę też o urodzie i modzie od czasu do czasu, więc wszystko razem wzięte podchodzi pod lifestyle. A barterowa tez współpracuję coraz rzadziej – bo to nie jest proporcjonalne do nakładu mojej pracy.
U mnie pierwszym założeniem była tematyka dziecięca ale to szybko się zmieniło na urodową i tak na razie pozostanie 🙂
bardzo fajnie to napisałaś, brawo
dziękuję
Masz zdrowe i dobre podejście do blogowania. Fajnie, że sprawia Ci to przyjemność i chcesz być coraz lepsza ! Dla mnie blogowanie to przede wszystkim dobra zabawa i uzupełnienie tego, co i tak robię na co dzień, czyli używania produktów 🙂
Największą frajdę ostatnio sprawia mi robienie zdjęć 🙂 Dla mnie to też dobra zabawa.
Tak jak pisałaś Myślę że każda początkująca blogerka zaczyna barteru. Ja jestem na początku swojej drogi i też jak na razie stawiam na barter.
Każda paczka niesamowicie cieszy 🙂 Super sprawa 🙂
Z drugim punktem Twojego wpisu zupełnie się zgadzam. Chociaż sama jestem początkująca – staram się. Na pewnym blogu znalazłam kiedyś wpis o szminkach, które długo kusiły mnie ‘patrząc’ na mnie ze sklepowych półek. I co przeczytałam na ich temat? ‘Ładne kolory, łatwo się rozprowadzają’. Reszta to opis producenta. Ok, fajnie. Czyli nadal nic nie wiem na ich temat…. co do barteru, bardzo lubię. Wybieram sama produkty które mnie interesują i które tak czy siak bym kupiła prędzej czy później. Nie biorę jednak wszystkiego co popadnie i nie współpracuję z firmami które wymagają tylko pozytywnych opini (a fuuuj).
Jeśli sama możesz sobie wybrać produkt to super. Moja znajoma kiedyś otrzymała krem 50+ choć sama ma ledwie skończone 20. Przetestowała jej mama i recenzja ogólnie fajnie wyszła, ale nie wiem jaki cel miało wysyłanie takiego kremu młodziutkiej blogerce.
Fajnie ze robisz to co lubisz i sprawia Ci przyjemnosc 🙂 mysle ze wiekszosc blogerek tak ma, jq na pewno czerpie z mojego blogowabia ogrpmba satysfakcje 🙂
Ja bloguje dla siebie i dla swojej przyjemności – również lubię pisać od zawsze, ponadto lubię dzielić się dobrą nowiną z innymi, a zawsze recenzuję i polecam tylko to, co jest wartościowe 🙂 I tak jak Ty – lubię obserwować zmiany – mam tak samo z sukulentami na parapecie, jak Ty z miętą 😀
Bardzo przydatny post Kochana 🙂
Ja prowadzę bloga dla relaksu, to tak moja mała odskocznią od życia codziennego 🙂
Buziaki
dla mnie to też ogromna odskocznia. Miałam kiedyś sporą przerwę w blogowaniu, ale nie potrafiłabym całkowicie porzucić bloga.
Dobrze to ujęłaś, oby Ci tej chęci nie zabrakło 😉
Zgadzam się, że ciężko żyć z barterów. Jakoś barterem w sklepie za jedzenie nie zapłacę. Dlatego nie wiem skąd się wzięła ta koncepcja abyśmy pracowali za produkt/usługę. Sama nie dawno miałam podobna wymianę z jakąś agencją reklamowa, która usilnie próbowała mi wmówić, że jak mi dadzą wejście do parku trampolin to powinnam być przeszczęśliwa i pisać opinie za darmo.
Wiesz, ja odpisałam tej agencji, że skoro marka X płaci im za PR i współprace z blogosferą, dlaczego zawijają całą kasę dla siebie. No chyba, że również pracują za barter 😀 😀
Jestem początkującym pismakiem i opieram się na barterze. Nie zamierzam zarabiać na blogu bo piszę dla przyjemności. Lubię testować różne produkty i o nich pisać. Nie wiem jak dalej potoczy się los mojego bloga ale wiem, że nie wstawiłabym żadnego badziewnego produktu na blog.
Tak jak wspomniałam w treści, tak naprawdę każdy zaczynał od barteru, tym bardziej, że powstaje coraz więcej portali, które umożliwiają otrzymywanie produktów za darmo. Z jednej strony to jest bardzo dobre, ale przez to pojawia się coraz mniej propozycji płatnej współpracy. Dla osób, które chcą się utzrymywać z blogowania zarabianie staje się coraz trudniejsze.
Każdy, kto zakłada bloga ma grupę powodów by go prowadzić, jeden to zawsze za mało. Powodzenia w blogowym światku. 😉
Recenzje kosmetyków z jakiej dziedziny uważasz za najłatwiejsze a jakie za najtrudniejsze?
W moim przypadku największą trudność sprawia mi recenzowanie kolorówki, dlatego tak rzadko to robię. Nie jestem ekspertem w dziedzinie makijażu. Sama nie umiem się umalować, więc nawet nie potrafię odpowiednio zaprezentować kosmetyku na zdjęciach, bo wiadomo, że najlepsze zdjęcie to takie, które prezentuje efekt “po”. Makijaż to moja pięta achillesowa 🙂